Dzisiaj trochę z kart historii. Trenerka Lidia Juchniewicz opowiada o swoich początkach w triathlonie:
W 2011 roku zadebiutowałam w swoim pierwszym triathlonie na dystansie 1/2 IM. Debiut był skokiem na głęboką wodę i z perspektywy czasu zalecam pierwsze starty na krótkich dystansach, żeby obyć się z tą dyscypliną. Kilka zdjęć chciałam wrzucić żeby pokazać jak to wyglądały początki :) oraz przekonać Was, że nie trzeba zaczynać startów od zbrojeń w sprzęt (chyba, że macie takie możliwości finansowe).
Zestawienie:
- pianka pożyczona (oczywiście za duża :D)
- rower własny, wszystkie treningi zrobione bez wpinanych butów
- zawody przejechane 90 km w adidasach (ostatnio było wielkie podniecenie pod zdjęciem kogoś, kto to samo zrobił w tym roku na jakiś zawodach - dla jednych wyczyn, dla mnie wówczas był standard)
- strój triathlonowy - brak, dwie pary spodenek, koszulki i wszystko zmieniane w strefie zmian:) poza jedną parą spodenek
- kask aero i lemondka na rowerze - jak widać brak
- ale za to "udo" już było
W debiucie uzyskałam czas 6:11
W taki system sprzętowy bawiłam się prze kolejne 4 lata:).
Przez ten czas nie stała i nie stoi za mną żadna firma sponsorska, ale to daje obraz, że ograniczenia stawiamy sobie sami.
Fakt, udało mi się dorobić na własnym nieszczęściu i w ramach odszkodowania powypadkowego OC kupić używany startowy rower czasowy.
Aktualny strój startowy to prezent od TriNegu.
Tak więc, cokolwiek chcecie zrobić, nie ważne jaka to by była aktywność fizyczna, nie musimy się zbroić w sprzęty i gadżety. Najważniejsze są chęci do zmiany i podjęcia wyzwania. Reszta przyjdzie sama z czasem:)
Pierwszy start budżetowy
listopad 30, 2016 by Admin